Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 stycznia 2008

Australia jest przyjemnym miejscem do zycia...

...tak na co dzien. Kiedy ide ulica wydaje mi sie, ze wszyscy mnie tu lubia! Po prostu prawie kazda mijana osoba sie do mnie usmiecha albo nawet pozdrawia, chociaz mnie nie zna. To jest troche dziwne dla Polaka, nawet czasem czuje sie niezrecznie, bo nie jestem do tego przyzwyczajona. Jak pisala Osiecka (w piosence wykonywanej przez Edyte Geppert): nikt ci nie zwroci usmiechu jak kokardy - tutaj jest to nieprawda, wszyscy sie zyczliwie usmiechaja. W sklepach ekspedientki czesto podchodzac pytaja: how are you today? Powszechnie przyjetym pozdrowieniem jest: how are you going? Albo krocej: how are you? Podoba mi sie, to jest takie rozbrajajace, mile.
Wczoraj po raz pierwszy uczestniczylam w spotkaniu pan, ktore tworza jakby kolko czytelnicze. Umawiaja sie jaka ksiazke teraz przeczytaja i raz w miesiacu omawiaja swe wrazenia z lektury. Za kazdym kolejnym razem zjezdzaja sie do domu jednej z nich, gospodyni jest przygotowana na lekki poczestunek. Wczoraj po godzinnej dyskusji na temat ksiazki zaproszono nas do kuchni, gdzie przygotowane byly rozne rodzaje herbat, kawa i zimne napoje. Kazdy sobie sam przyrzadzal do przygotowanych filizanek i wrocilysmy na swoje fotele w salonie, gdzie na stoliku byly ciasta, rozne rodzaje serow zoltych i krakersow, a w miseczkach staly smakowite pasty. Na tacy zachecaly do skosztowania piekne owoce - rozmowa w takich warunkach jest naprawde przyjemnoscia. 
Bardzo mi sie podoba, ze jest okreslony temat kazdego spotkania, panie nie umawiaja sie na plotki, ale w celu tak szlachetnym jak smakowanie literatury... Wspanialy pomysl!
Na koniec umowiono sie jaki jest tytul nastepnej ksiazki (najczesciej wypozyczaja z biblioteki lub kupuja w antykwariacie, bo taniej), ja tez zapisalam i postaram sie ja przeczytac...
Nie pytalam ich o zgode, ale chyba tu nie zajrza, nie znaja jezyka polskiego, wiec zamieszczam krotki film z wczorajszego wieczoru. :-)

Brak komentarzy: