...potrzebnej do nastepnego spotkania, ktore mile panie zaplanowaly na 25 lutego. Wczoraj bylam kolejno w: antykwariacie, w ksiegarni - nie maja; w bibliotece publicznej w Canberze maja jeden egzemplarz, ale akurat jest w naprawie bo uszkodzony (co chyba swiadczy o poczytnosci tej ksiazki!), postaraja sie sprowadzic go w ciagu kilku dni. Przy okazji zapisalam sie by moc wypozyczac ksiazki czy plyty CD. To prosta procedura, moje dane wprowadzila panienka do komputera i wydala mi karte jak do bankomatu, ktora podpisalam w jej obecnosci. Od razu z niej skorzystalam; jest tam wlasciwie samoobsluga choc mozna poprosic o pomoc pracownika biblioteki. Wybralam dwie plyty, z ktorymi podeszlam do stanowiska, gdzie elektroniczne urzadzenie identyfikuje moja karte; potem w wyznaczone miejsce wkladam pozyczane plyty kodem kreskowym do gory, skaner wczytuje co wypozyczam i wyrzuca mi pokwitowanie. Na tym wydruku jest cala informacja to znaczy: moj ID czyli numer identyfikacyjny, tytul plyty i jej numer identyfikacyjny, date zwrotu (2 tygodnie pozniej ale mozna przedluzyc na kolejne dwa), liczbe pozyczonych plyt lub ksiazek, telefon do biblioteki potrzebny gdybym chciala odnowic ten termin i przedluzyc trzymanie plyt oraz adres strony internetowej (www.library.act.gov.au).
Nie wiem jak teraz jest w Polsce, dawno nie korzystalam z biblioteki publicznej, moze tez juz jest taka nowoczesna?
Potem poszlam do swej szkolnej biblioteki w CIT gdzie ucze sie angielskiego (Canberra Institute of Technology - chociaz trwaja wakacje to jest otwarta!), ale nie mieli poszukiwanej przeze mnie ksiazki w katalogu co mnie nie zdziwilo specjalnie, bo tam maja glownie podreczniki, jednak chcialam sprawdzic.
Mam jeszcze mozliwosc wypozyczenia w Narodowej Bibliotece, gdzie przechowuja chyba wszystko co zostalo wydane. Kiedys zwiedzalam ja i podziwialam kilometry korytarzy z polkami uginajacymi sie od drukow oraz sposob zorganizowania tej biblioteki. Obecnie jest bardzo skomputeryzowana ale wczesniej wrzucalo sie fiszke z tytulem poszukiwanej ksiazki do takiej blaszanej rury, ktora spadala na dol do pomieszczenia, gdzie ktos ja odbieral i szukal tego tytulu, potem ladowal na wozek i obsluga bibliteki dostarczala ja czytelnikowi. Zachowano ten stary system pomimo skomputeryzowania, by pokazywac go zwiedzajacym jako ciekawostke.
A wiec chyba sie tam wybiore...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz